top of page

Na zwycięstwo trzeba poczekać


Tak to już w życiu bywa. Jak nie idzie, to nie idzie. Słoneczni nie mogą zaliczyć sobotniego wieczoru do szczególnie udanych. Przypomnijmy w skrócie, co się wydarzyło na hali przy ulicy Jesiennej.

W 3 kolejce spotkań Futsal Ekstraklasy MOKS Słoneczny Stok Białystok podejmował u siebie MKF Solne Miasto Wieliczka. Obydwa zespoły sąsiadowały ze sobą w tabeli przed tym meczem i potrzebowały punktów jak powietrza.

Apetyty białostoczan były wielkie, i być może to ich sparaliżowało już na początku tego pojedynku. Spotkanie kapitalnie rozpoczęli goście z Solnego Miasta, bo już w 2 minucie na listę strzelców wpisał się Tomasz Bieda. Po tej bramce Słoneczni szybko wzięli się w garść i wrócili do meczu w 6 minucie, kiedy to po centrze Marcina Firańczyka z prawego skrzydła, stan meczu wyrównał Mateusz Lisowski.

Po bramce dla MOKS-u tempo pojedynku nieco spadło, a prawdziwe emocje kibice przeżyli dopiero pod koniec pierwszej połowy. W 19 minucie szóste kolejne przewinienie popełnili gospodarze, i na 10 metrze piłkę ustawił Wojciech Przybył. Potężne uderzenie futsalisty znalazło drogę do bramki i wpadło po rękach bramkarza w samo okienko. Chwilę później role się zmieniły, gdyż po szóstym faulu wieliczan swoich sił z 10 metra miał spróbować Norbert Jendruczek. Uderzenie golkipera MOKS-u wylądowało jednak na poprzeczce, i chwilę po tym arbiter zakończył pierwszą odsłonę tego pojedynku.

Na drugą połowę gospodarze wyszli bardzo zmotywowani, aby odwrócić losy tego spotkania. Zawodnicy trenera Adriana Citki bardzo się starali, ale defensywa gości była tego wieczoru bardzo dobrze dysponowana, a kapitalna postawa ich bramkarza – Kamila Dworzeckiego sprawiła, że więcej bramek w tym pojedynku już nie padło. Goście po końcowej syrenie mogli cieszyć się ze swoich pierwszych trzech oczek w tym sezonie.

Za tydzień Słoneczni jadą na ciężki teren do Chorzowa, w którym zmierzą się z tamtejszym Clearexem.

MOKS Słoneczny Stok Białystok – MKF Solne Miasto Wieliczka 1:2 (1:2)

0:1 – Tomasz Bieda

1:1 – Mateusz Lisowski

1:2 – Wojciech Przybył


bottom of page