top of page

Orzeł jednak odleciał


Nie udało się poprawić bilansu spotkań z zespołem Orła Jelcz Laskowice. Podopieczni trenera Jesúsa Lópeza Garcii znowu okazali się lepsi. Choć wynik tego spotkania mógł być zupełnie inni gdyby białostoczanie wykazali się większą skutecznością. Niestety skończyło się na 1:4.

- Goście pokazali, że nie są przypadkowym zespołem. Mieliśmy sporo swoich sytuacji, ale ich nie wykorzystaliśmy. Szczególnie po wyrównującej bramce, a nawet jeszcze przy stanie 1:2 był dobry okres naszej gry. Ale indywidualne błędy zdecydowały, że straciliśmy kolejne gole, które już podcięły nam skrzydła – powiedział po meczu Adrian Citko, trener MOKSu.

Białostoczanie mieli w pamięci poprzedni sezon, kiedy dwukrotnie gładko przegrali z zespołem Acany Orła Jelcz Laskowice. Wszyscy liczyli, że tym razem na swoim parkiecie postawią rywalom trudniejsze warunki. I tak w sumie było. Do przerwy goście prowadzili 1:0 i wynik tej konfrontacji wciąż był otwarty. Tym bardziej, że golkiper gości musiał mocno pracować w bramce by to prowadzenie swoich kolegów utrzymać. Zawodnicy MOKSu kilkakrotnie mogli, a nawet powinni cieszyć się z bramki, ale piłka jakoś nie chciała wylądować w siatce.

Z prowadzenia cieszyli się za to goście. Prowadzenie dał im w 9. minucie strzałem z dystansu Gustavo Henrique Steinwandter. Była to trzecia w ciągu kilku chwil taka próba zawodników Orła. Raz minimalnie chybili, drugi raz Danilewicza uratowała poprzeczka, a za trzecim razem goście już mogli cieszyć się z bramki.

Na odpowiedź białostoczan czekaliśmy do 27. minuty. Wtedy do wyrównania doprowadził Michał Osypiuk. Zespół MOKSu jednak nie poszedł za ciosem, a nawet na chwilę się zdekoncentrował i minutę później było już 1:2. Podwyższył Morozov. Przez chwilę oglądaliśmy potem jeszcze wymianę ciosów, ale to goście okazali się być w ich wyprowadzaniu skuteczniejsi wykorzystując indywidualne błędy gospodarzy. Do siatki trafili jeszcze Janis Pastars oraz Arkadiusz Szypczyński.

W zespole gości dobrze zaprezentował się Marcin Firańczyk, który przed spotkaniem otrzymał od byłych kolegów z drużyny pamiątkową koszulkę. Jak sam przyznał po meczu, zbytnio tego zwycięstwa nie celebrował, bo spędził w Białymstoku wiele miłych chwil, ale trzy punkty bardzo go cieszą bo drużyna Orła ma ambicje walczyć o czołowe lokaty w tabeli.


bottom of page